Kto mnie zna (lub śledzi - czyli follows, a nie herrings), ten wie, że mam gadane, mam pomysły - no, wypisz, wymaluj, mówca konferencyjny. Udzielam się zatem, jeśli to możliwe i na ile to możliwe, dzieląc się radośnie moimi ideami z tymi, co chcą słuchać.
Na okoliczność zdobywania informacji o kolejnym takim evencie, znalazłam ogłoszenie treści następującej:
Specialist Languages: Practice and Theory
The aim of the conference is to create a forum for discussion and exchange of experiences for practitioners, teachers, translators, representatives of business and administration, theoreticians, researchers who specialize in specialist languages, business communication, international cooperation. The conference will be divided into three sections: didactics of specialist languages, translation of specialist texts, linguistic studies in the area of specialist languages and discourse.
Dates: 16-17 September 2016, Rzeszow, Poland
Venue: University of Rzeszów
Organizers: Center for Foreign Languages, University of Rzeszów (Centrum Języków Obcych) and Department of The Theory of Translation, Institute of English Studies (Zakład Teorii Tłumaczenia Instytutu Filologii Angielskiej), University of Rzeszów (Uniwersytet Rzeszowski)
Conference languages: Polish and English
You are invited to send proposals of individual papers (20 minutes), workshops (40 minutes) and discussion panels (60 minutes).
Dobrze brzmi? Pewnie, że tak. LSP i te klimaty to zdecydowanie moje klimaty, rozentuzjazmowana zatem zerknęłam sobie dalej, a tam...
FeesCoś przestało mi pasować w tym momencie, nie wiem, czy PT Czytelnicy dostrzegają pewną niespójność. Wyszło mi bowiem, z czysto ekonomicznego rachunku, iż:
The conference fee is 300 PLN for participants with a presentation. The fee includes conference materials, certificate of attendance, coffee breaks, as well as the publication of articles (after a positive review) in a monograph. The conference fee for participants without a presentation is 50 PLN.
Mówca konferencyjny:
1) Przygotowuje pracę (czas/ wysiłek).
2) Dzieli się (za friko, a jakże) owocami tej pracy z innymi (w mowie i piśmie).
3) Zdejmuje z organizatora odpowiedzialność za zagospodarowanie części czasu programu.
4) Płaci za to 300 PLN.
podczas, gdy
Uczestnik - słuchacz "niemy":
1) W ramach przygotowań poprawia przedziałek i basta.
2) Niczym z nikim się nie dzieli.
3) Przychodzi z gębą na pączki oczekując, że organizator zapewni mu full entertainment.
4) Płaci za to 50 PLN.
Innymi słowy, opłacalność wystąpienia na w/w konferencji = 0 (głasków, złotych, czegokolwiek).
Postanowiłam wątek zgłębić i na FB profilu konferencji zadałam organizatorom pytanie następującej treści:
Everywhere else in the world, in recognition of your contribution to the conference agenda, you're either exempt from conference fee or eligible for concession fee. Here, it's totally different - willing to speak? cool, you'll pay more than others! Would you be kind enough to comment on this surprising requirement, please?i otrzymałam, niemal natychmiast, taką odpowiedź:
The higher registration fee for participants with presentations is due to the fact that we are going to publish an edited volume based on papers read during the conference. Mind you, this is a scientific conference and the conference fees are similar to those at other conferences of this type. The only exception is that our registration fee is lower. This is because we are inviting not only university researchers, but also teachers and translators.Fantastycznie, nadal jednak nie pasowała mi tak kwestia pierwotna, jak i dwie kolejne, wynikające z treści samego komentarza, mianowicie (ciekawa jestem, czy PT Czytelnik zauważył to samo, co ja - w tym miejscu proszę uprzejmie o komentarze)
1) Dlaczego mam płacić za coś, co komuś dam za free, poświęcając swój czas i wysiłek, ktoś będzie mógł to wykorzystać jako platformę do swojej pracy badawczej, a uczelnia na sprzedaży w/w monografii jeszcze zarobi?
2) Jeśli zaczyna się udzielanie odpowiedzi od "mind you", to chyba słusznie czuję się patronised i się jeżę, nie?
3) To jest SCIENTIFIC conference???? Really????
Ostatni podpunkt wymaga obszerniejszego komentarza. Mianowicie, wg mojej wiedzy
scientificadjective
UK /ˌsaɪənˈtɪf.ɪk/ US /ˌsaɪənˈtɪf.ɪk/
sciencenoun
UK /ˈsaɪ.əns/ US /ˈsaɪ.əns/
A2 [U] (knowledge from) the careful study of the structure and behaviour of the physical world, especially by watching, measuring, and doing experiments, and the development of theories to describe the results of these activities:pure/applied sciencerecent developments in science and technologySpace travel is one of the marvels/wonders of modern science.B1 [C or U] a particular subject that is studied using scientific methods:physical sciencesEconomics is not an exact science.advances in medical science
Jak wynika z powyższych definicji słownikowych, "scientific" to przymiotnik opisujący coś, co jest
- Science-related (w tym podstawowym rozumieniu Science jako combo biologii, chemii i fizyki = przyrody)
- Wykorzystuje tzw. metodę naukową
Oczywiście w tym drugim znaczeniu, lingwistyka wpisuje się w miano science i o tym już ludzie dawno pisali, np. tu na stronie Linguistic Society of America:
Modern linguists approach their work with a scientific perspective, although they use methods that used to be thought of as solely an academic discipline of the humanities.
Natomiast nawet po uwzględnieniu powyższego, nazwanie linguistic researcher mianem scientist brzmi cokolwiek mało prawdopodobnie i sensownie. W tym zakresie moja opinia pokrywa się idealnie ze zdaniem stypendysty Fulbrighta, wybitnego polskiego leksykografa, badacza slangu, dr hab. Macieja Widawskiego, który swego czasu skrytykował w komunikacji osobistej geniuszy tworzących formularze na uczelniach humanistycznych i ich nieśmiertelną formułkę "scientific achievement" i sam radośnie wpisuje "NONE" w powyższej rubryce, bowiem za scientist się nie uważa, a za researcher - owszem.
W tym kontekście postanowiłam odpowiedzieć organizatorom i na ich FB profilu wysmarowałam, co następuje:
I am actually comparing this event to scientific conferences I know about - medical ones intended for healthcare professionals. Btw, I don't think that any LSP is a domain of Science (and hence, this event is not a scientific one), but it can be debated in the context of equivalence of "naukowy" and "scientific" vs "research" etc. That's a pity, indeed, that in order to have your research work published one has to not only devote their time/effort, make the work available for others free of charge (the authors won't be remunerated, will they?) but also pay... it's truly sad.I uzyskałam taką oto odpowiedź:
The conference is first of all for linguists, so the scientific domain you should look up is (APPLIED) LINGUISTICS - it also includes language specialists, teachers and translators. Publications in the field of humanities or communication studies are never, or very rarely remumerated. You are lucky to work in the field where you can get money for your publications. Stick to it and organize conferences where you will pay for conference presentations. Good luck !!!Może jestem ślepa lub/oraz czepliwa, ale oto, co ja widzę w tym komentarzu, zdanie po zdaniu:
1) Zero dialogu w kwestii science or not oraz znów protekcjonalne podejście do pytającego z nakierowaniem, co mam sobie znaleźć. De facto, do podniesionej przeze mnie kwestii się nie odniesiono.
2) Literówka (nieładnie, kwiecie nauki) + przyznanie, że mówimy o humanities i communication studies, co stanowi "mutually exclusive clause" z Science, tym samym jestem confused (nie wstrząśnięta, a zmieszana - tak odwrotnie niż drink Bonda).
3) Ano jestem, jestem i mocno doceniam branżę, w której pracuję, wprawdzie nikt mi nie płaci za publikacje, ale nikt również ode mnie nie oczekuje, że ja zapłacę za możliwość pracy w tej branży (analogicznie: chcąc tłumaczyć na konferencji medycznej nie muszę uiszczać opłaty konferencyjnej, przepływ kasy idzie w inną stronę, a reklamę tamże mam w gratisie). Ponadto najbardziej wpływowe periodyki medyczne również nie oczekują, że autorzy ubiegający się o możliwość publikacji będą im za to płacić (robią to natomiast mniej wpływowe, nastawione na zysk, wydawnictwa i nie jest to w półświatku medycznym dobrze widziane), zachodzi tu wymiana niepieniężna wyniki badań za możliwość publikacji, co IMHO ma sens.
4) Wysłano mnie na drzewo w niewybredny sposób, czy tylko mi się zdaje...?
5) Uprzejmie dziękuję, zawsze się przyda.
Reasumując, dobrze zapowiadający się event rozczarował mnie zanim się w ogóle zaczął, ba - zanim ułożono jego szczegółowy program. Szkoda, serio.
Rzeczywiście, bardzo dziwne podejście organizatorów... podoba mi się scientific method, którego użyłaś do rozłożenia na części ich pompatycznych wypowiedzi.
OdpowiedzUsuń