Dzień dobry Państwu, Witam pięknie po długiej przerwie z - jak wieść niesie, niekoniecznie pokrywając się z prawdą - mglistego i dżdżystego Londynu, w którym mieszkam od listopada 2013. Ponieważ w centrum mojej uwagi przez cały ten czas była organizacja życia (prywatnego i zawodowego) "na nowym", blog naturalną koleją rzeczy spadł na drugi (a właściwie 1001) plan. Wracam doń jednak, zmotywowana prośbami Czytelników (nie zapomnieliście - dzięki!). Wśród różnych dziwnych rzeczy, którymi się zawodowo w UK zajmuję, jest również szkolenie tłumaczy, a w zasadzie filologów po innych specjalizacjach i pokazywanie im, na czym tłumaczenie w praktyce wygląda. Zlecenie pojawiło się samo, ku mojemu zaskoczeniu, planowałam bowiem redukcję zajęć okołotłumaczeniowych do minimum i powrót do korzeni tj. nauczania dzieci :) Życie pokazało jednak, że oprócz pracy w podstawówce uczę również tłumaczy. Na tę intencję poczyniłam sporo przemyśleń dotyczących tego, co można właściwie rob